środa, 9 marca 2011

Kiedy nie gotuję...

...oglądam jak robią to inni. Najchętniej--jak robi to Nigella. Podziwiam ją za : fantazję, bezpretensjonalność, kuchenne barbarzyństwo (nieobrany czosnek i cebula w owocach morza?), nagromadzenie przymiotników godne słownika Webstera, no i urodę. Czyli chyba za wszystko.
Dziś wieczorem zafundowałam sobie prawdziwą ucztę: pierwszy odcinek jej najnowszego programu- "Kuchnia". Tę książkę od Wigilii przeglądam codziennie (dzięki Siostra- najlepszy prezent pod słońcem i choinką) a teraz mam dodatkową wizualizację. Wokół egzotycznej zupy z kurczakiem i kokosem kręciłam się od dawna, ale chyba czas przejść od słów do czynów. Może w ten weekend?

 
I jeszcze część druga. Wybaczcie, że tylko po angielsku. Polskojęzyczni fani mogą ją oglądać na TVN Style.
Reasumując: Nigella kocha kuchnię. A ja kocham Nigellę. Smacznego oglądania!

PS. Obserwacja antropologiczna Natalii: "Anglicy są dziwni. Delektują się gotowaną kurą z rosołu z ryżem i marchewką." Niewtajemniczonym zdradzę, że w rodzinie Natalii kurę omija się szeroki łukiem, bo "śmierdzi pierzem".

4 komentarze:

  1. Jestem narkomanką Twojego bloga! :* Dobrze, że od czytania się nie tyje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No serio serio :) super sie czyta :) przeczytam jeszcze kilka wpisow i sama sprobuje Twoich przepisów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Nigellę - jest taka naturalna, gotuje po ludzku i dla normalnych, zabieganych ludzi, a przede wszystkim widać, że lubi to co robi i że je to, co ugotuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Kubełek Smakowy Dokładnie tak! I nie ma oporów przed korzystaniem z półproduktów np. czekoladowe ciasto w trifle. Albo mrożenie białego wina w woreczku (to chyba w Forever Summer).

    OdpowiedzUsuń