środa, 28 grudnia 2011

Warsaw Cheese Stake czyli Superkanapka

No i wracam dzisiaj do pracy. Z mojego urlopu nici. Ale odbiję sobie w lutym, bowiem w pierwszy dzień świąt udało mi się upolować supertani hotel w Paryżu, więc wybieram się z Nat na makaroniki do żabojadów. Fajnie. Gdybym nie musiała iść dzisiaj do pracy, siedziałabym w domu, czytała książki, grała w pokera z siostrą i szwagrem (a całkiem dobrze mi szło ostatnio). No i mogłabym sobie pozwolić na prawdziwy, wyluzowany lunch. Gdybym była w USA wybrałabym Philadelphia Cheese Stake. Cienko pokrojony stek wołowy grilowany z cebulą i serem. Podany w mięciutkiej, podłużnej bułce. Ale, że jestem w Warszawie to stworzyłabym własną wersję tej kanapki. Trochę bardziej wyrafinowaną i supersytą.

Warsaw Cheese Stake Sandwich

1 ciabatta
200 g rumsztyku
75 g sera camembert
1 garść roszponki lub innej sałaty
2 ząbki czosnku
1/2 pęczka pietruszki
oliwa z oliwek
kawałek papieru do pieczenia

1. Mięso wyjmij z lodówki na pół godziny przed grillowaniem. Posyp solą i pieprzem. Piekarnik rozgrzej do 180 st. C. Pietruszkę i czosnek drobno posiekaj. Dodaj 2-3 łyżki oliwy z oliwek. Ciabattę przetnij wzdłuż do połowy. Do powstałego otworu wepchnij pastę z pietruszki i czosnku. Papier do pieczenia zgnieć w kulkę i wsadź pod zimną wodę. Powinien namięknąć. Wówczas zawiń bułkę w mokry papier i wsadź do piekarnika na ok 10 minut. Dzięki mokremu "okładowi" skórka będzie chrupiąca a środek miękki i aromatyczny.

2. Rumsztyk wrzuć na dobrze rozgrzaną patelnię grillową i smaż ok 3 minuty z każdej strony. (W zależności od grubości. Najlepszym wskaźnikiem są kropelki krwi, które pojawią się na powierzchni. Wówczas należy stek obrócić i smażyć jeszcze chwilę. I bardzo proszę, nie marnujcie dobrej wołowiny na mocnowysmażone steki. Krwiste, albo półkrwiste. Każde inne są zbrodnią przeciwko smakowi i krowom.)

3. Ser pokrój w plasterki. Mięso pokrój w jak najcieńsze plastry, wręcz skrawki. Ciabattę wyjmij z piekarnika, przekrój do końca. Na spód połóż sałatę, na nią mięso i ser. Przykryj drugą połówką bułki. Pałaszuj z selerową sodą (o ile można takową dostać w Polsce) albo bardziej powszechnym, czerwonym winem.

Pyszna ciabatta z wołowiną i camembertem.


środa, 21 grudnia 2011

czekoladowy mus Nigelli


Wróciłam z Berlina. Było super. Staw skokowy nadal skręcony. Gardło zachrypnięte, gorączka. Zmęczona jak husky po wyścigu dookoła Alaski. Więc wyjmuję jeden pucharek z lodówki, ładuję się do łóżka, włączam film i czekam aż ten miesiąc się skończy, bo to nie jest Mój miesiąc.

Ekspresowy mus czekoladowy
3 porcje


75 g marshmallow (mogą być te najtańsze, kolorowe)
25 g masła
125 g dobrej ciemnej czekolady
2 łyżki wrzątku
140 ml kremówki

1. Pianki, masło i czekoladę włóż do garnka. Zalej wrzątkiem. Całość podgrzewaj na małym ogniu aż składniki się rozpuszczą. Mieszaj co jakiś czas.

2. Kremówkę ubij na supersztywną pianę. Wymieszaj z czekoladą. Mus przełóż do pucharków i odstaw do lodówki aby się schłodził. (Ja korzystam z wersji ekspresowej i stawiam na zewnętrznym parapecie na 15 minut. Przy tych temperaturach stygnie błyskawicznie).

3. Aby upewnić się, że dobijasz wątrobę, podawaj mus z bitą śmietaną :-) I uwierz mi, porcja 125 ml przerasta możliwości większości czekoladoholików.


sobota, 17 grudnia 2011

Sernik kajmakowy idealny na Święta


Jeśli myślicie, że era sernika się skończyła- jesteście w błędzie :-) U mnie nadal króluje twaróg. To znaczy, teraz króluje Berlin, ale o tym innym razem. Szukam prezentów świątecznych dla rodziny. A jeśli wy szukacie przepisu na świąteczne ciasto, to możecie zakończyć poszukiwania. W ciemno zdecydować się na sernik i wybrać ten przepis, albo którykolwiek inny. Bo nie znam człowieka, który nie lubi sernika. Zatem miłej niedzieli i owocnych zakupów (bo pewnie podobnie jak ja, zostawiliście je na ostatnią chwilę i z obłędem w oczach biegacie po sklepach. przynajmniej niektórzy).
Pomysł zaczerpnięty z kotlet.tv.

Sernik kajmakowy z niebiańską polewą ze śmietany
tortownica 25 cm

250 g herbatników
100 g masła
900 g twarogu (tym razem użyłam President 0% i wyszło super)
400 g kajmaku, masy krówkowej, etc.
3 duże jajka
5 łyżek cukru
3 łyżki mąki
polewa śmietanowa

1. Jak zawsze: ciastka rozkrusz blenderem na pył. Dodaj masło i miksuj aż powstanie mokry piasek. Na tortownicę zabezpieczoną przed wyciekaniem masy (folia aluminiowa z zewnątrz+ pergamin w środku) wyłóż ciastka i mocno dociśnij. Piekarnik rozgrzej do 160 st. C.

2.  Kajmak, twaróg, jajka i cukier ubij na niskich obrotach miksera, do połączenia składników. Dodaj mąkę. Wymieszaj. Masę przelej na ciasteczkowy spód. Przykryj folią i piecz 70 minut, aż boki będą ścięte.

3. Wyjmij sernik z piekarnika, posmaruj ubitą śmietaną i piecz jeszcze 15 minut, nadal przykryte folią. Sernik wstaw na noc do lodówki. Możesz też, zamiast śmietany wykorzystać pozostały kajmak (puszka ma z reguły 450 g) i posmarować nim schłodzone ciasto.

piątek, 16 grudnia 2011

aglio olio z oliwą truflową


Nawiązując do filozofii prostoty, którą wyłożyłam w poprzednim poście daje przepis na superproste, ultrawłoskie i megasmaczne (nie dość, że "trójka" to jeszcze hiperbole- tak, jestem w dobrym humorze) danie. Potrzebujesz dobrego makaronu (ja ostatnio zajadam się bucatini Primo Gusto albo Barilla)  i oliwy. Reszta to kwestia gustu. Trochę parmezanu, pietruszki, soku z cytryny. Na co akurat masz ochotę. I kieliszek białego wina. I nogi na wysokość lamperii (u mnie to obowiązkowe, bo koncertowo zleciałam ze schodów w pracy i mam skręconą kostkę*). I film. Nadrobiłam ostatnio filmowe zaległości i z czystym sercem polecam: "50/50" jeśli lubisz pogodne dramaty o raku i Setha Rogena; "Like crazy" jeśli kiedykolwiek byłaś/byłeś w związku na odległość; "Transformers 3" jeśli pamiętasz filmy animowane, a zamiast grania w gry wolisz je oglądać. Zatem, najpierw 7-12 minut w kuchni, potem 90-160 minut przed telewizorem.

Bucatini aglio olio z oliwą truflową
1 porcja

100 g bucatini albo inszego spaghetti
kilka łyżek oliwy truflowej
2 ząbki czosnku
sok z połówki cytryny
parmezan
natka pietruszki


Makaron ugotuj al dente. Czosnek drobno posiekaj. Oliwę podgrzej na patelni. Wrzuć czosnek i smaż chwilę. Dodaj odcedzony makaron. Polej sokiem z cytryny, posyp posiekaną pietruszką i parmezanem. Dokładnie wymieszaj. Dopraw solą i pieprzem. Jedz, póki ciepłe.


A do makaronu koniecznie dobrze schłodzone chardonnay.

* Po skręceniu kostki mam dwie refleksje: polski ostry dyżur działa na bardzo dziwnych zasadach. Pacjenci włóczą się sami po szpitalu, bez żadnej identyfikacji czy informacji. Nikt nie kontroluje, czy dotarli na tę ortopedię czy nie. I w ogóle słabo. Ale nie tak słabo jak z dobrym wychowaniem i empatią u polskich dziennikarzy płci męskiej. Otóż, proszę państwa, gdy spadłam z tych cholernych schodów w pracy (niosłam duży karton, torebkę i torbę) za mną szło dwóch panów z pewnego miesięcznika. Ja leżałam na chodniku jak rozjechana żaba, a oni szli dalej. Ja nie mogłam się podnieść, a oni szli dalej. Tak jest, nawet nie zapytali, czy nic mi nie jest. Nic. Ani słowa. Wniosek? Nie upadać. Nie skręcać stawu skokowego. A już na pewno nie liczyć na pomoc ze strony ludzi pracujących w tym samym budynku. (nerw i niedowierzanie)

wtorek, 13 grudnia 2011

Wspaniały sernik z białą czekoladą

Drewniany widelczyk zabrany z jakiejś cukierni. Gdzie można takie dostać?

Piję zupełnie niedobre wino, które stało otwarte zdecydowanie zbyt długo. Słucham na okrągło trzech piosenek. Zastanawiam się, gdzie uleciała cała moja wena. Zawsze tak jest: jak piekę to mam milion pomysłów co napisać. Anegdotkami sypię jak z rękawa. Piekarnik nie może się nadziwić mojej błyskotliwości. A jak siadam przed komputerem- bach. Jakbym znowu miała 12 lat i usiłowała dać walentynkę chłopcu, który przeokrutnie podobał mi się przez całą podstawówkę- pustka w głowie, elokwencja= 0. "Masz", powiedziałam i czym prędzej uciekłam do łazienki. I przez tydzień nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Teraz chyba też tak będzie: dam przepis i zniknę. Wiem, że zachowywanie się jak dwunastolatka to nie najlepszy sposób, żeby się odmłodzić, ale innych pomysłów nie mam. Liczę, że weekendowa wyprawa do Berlina coś zmieni (Marta, Nat- liczę na was). Mam nadzieję, że za tydzień w poniedziałek uraczę was postem przejmującym, błyskotliwym i zabawnym. Pełnym niebełkotliwej poezji, bez koszmarnych metafor. 
A tymczasem daję przepis na sernik. Zdaniem Kaśki, najlepszy sernik jaki jadła. Z początku niepozorny, dopiero potem odkrywa całe spektrum smaków. Najpierw intensywny kokos, potem ciasteczka a gdy na koniec do mózgu dociera informacja o białej czekoladzie trzeba sobie przypominać, że to przecież tylko sernik. Piekłam go jak przyjechała Natalia. Nie pamiętam o czym rozmawiałyśmy, pewnie o Bardzo Ważnych Rzeczach w rodzaju jej pana od prawa i ostatniego odcinka Glee. A potem wsadziłam łyżkę do miski z śmietaną 22% ubitą z cukrem i ekstraktem kokosowym i zrozumiałam jak musieli czuć się alchemicy natrafiając na właściwy trop. Euforia i spokój jednocześnie. I niezachwiana pewność, że niewiele jest na świecie rzeczy tak dobrych jak to. I jeszcze duma, bo w końcu to spod moich rąk wyszło. Ilekroć coś mi nie wychodzi w kuchni przypominam sobie tamten smak i tamto uczucie: euforia, spokój i niezachwiana pewność. Bo jak nie wychodzi, to znaczy, że jest przekombinowane. Że trzeba się zatrzymać i uprościć. Przepis, sytuację. Zamiast uciekać do łazienki i czekać aż sam się domyśli powiedzieć wprost. W mordę przecież nie da. (Raczej, no chyba, ze ma agresywną partnerkę, ale u dwunastolatków to rzadkie.)
Dobra, przepraszam za filozofię. A oto po co tutaj jesteś:




Sernik z białą czekoladą pod śmietanową pierzynką
tortownica 25 cm

250 g ciasteczek digestive
75 ml roztopionego masła
350 g białej czekolady dobrej jakości
120 ml kremówki
700 g kremowego serka (użyłam serków "Emliki")
1/4 szkl drobnego cukru
4 jajka
3 czubate łyżki mąki
450 ml śmietany 22%
1/4 szkl cukru
1 łyżka ekstraktu kokosowego albo likieru


1. Ciastka rozkrusz blenderem na pył. Dodaj masło i miksuj aż powstanie mokry piasek. Na tortownicę zabezpieczoną przed wyciekaniem masy (folia aluminiowa z zewnątrz+ pergamin w środku) wyłóż ciastka i mocno dociśnij. Do wygładzania sprawdzi się duża łyżka albo kula do ciasta. No albo stare dobre ręce :) Odstaw do lodówki.


2. Rozgrzej piekarnik do 150 st. C. Zagotuj kremówkę, dodaj pokruszoną białą czekoladę. Wymieszaj aż czekolada się rozpuści i odstaw aby masa trochę się schłodziła. W dużej misce ubij serek z drobnym cukrem. Dodawaj po jednym jajku i ubijaj na wolnych obrotach miksera. Dodaj schłodzoną masę czekoladową i mąkę. Wymieszaj.

3. Masę serową przelej na spód z ciasteczek. Wierzch przykryj folią aluminiową i piecz na obu grzałkach, ok 60 minut. Gdy wierzch się zetnie wyjmij sernik z piekarnika. Zwiększ temperaturę do 200 st. C.

4. Kwaśną śmietanę ubij z cukrem i ekstraktem kokosowym na sztywną pianę. (Gdy będzie gotowa, nabierz łyżką, wsadź do buzi i rozkoszuj się spożywczym orgazmem, jakiego nie powstydziłby się Ian Kerner i cała redakcja amerykańskiego Cosmo.) Przełóż pianę na sernik, rozsmaruj szpatułką, nie musi być superrówno i ponownie przykryj folią. Wstaw do piekarnika na kolejne 10 minut. Piana ma się ściąć, ale nie może zbrązowieć. Na koniec, jak zwykle, wstaw na noc do lodówki.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Sałata z indykiem, mango i owocowym dressingiem




Będę jeść zdrowo, powiedziałam sobie po raz milion pięćsetny. W miarę się trzymam, jeśli nie liczyć wczorajszych ciastek i orzechowego kajmaku. W pracy jem jogurciki i sałatki i czekam aż moje ciało zacznie się odwdzięczać gubiąc kilogramy. Póki co, jest chyba mocno zaskoczone ilością surowizny jaką w nie ładuję. Mam nadzieję, że si przyzwyczai i zacznie chodzić na biopaliwach. Póki co, wymyślam kolejne sałatki i testuję je na sobie. I coraz bardziej przekonuję się do łączenia owoców z mięsem. Póki co, łagodnie i bez hardkorów: mango i granat z indykiem. Smakuje dobrze no i ładnie wygląda. Słodkawy, cytrynowy dressing jest wspaniały. Daje nadzieję, że wiosna jeszcze kiedyś wróci, że będzie słońce i chęć do życia. Bo póki co, to mam chęć nie wychodzić z łóżka do kwietnia. No może poza czwartkiem, bo jadę do Berlina. Więc proszę trzymać kciuki, żeby euro spadło, a temperatury wzrosły na weekend, bo w planach są spacer po świątecznych marketach i wizyty w knajpach, w tym z etiopskiej, więc będzie się działo.

A tymczasem, udam się do sklepu po kolejną porcję wspaniale dojrzałego mango, soczystej papai i gigantycznego granata. A sklep ten to Biedronka (przysięgam, że nie mam z nimi żadnego dealu reklamowego, po prostu są blisko i jak mają dobre rzeczy, to mówię, coby inni też skorzystali).


Sałata z grillowanym indykiem, mango i granatem
2 porcje

200 g sałaty (ja mam pół na pół roszponkę i miks sałat)
4 małe sznycle z indyka
1 kostka rosołowa wołowa
1/2 granata
1 mango
100 g sera brie lub innego pleśniowego
miód
sok z cytryny
ocet jabłkowy
oliwa z oliwek
sól

1. Kostkę rosołową rozgnieć, dodaj trochę oliwy i rozetrzyj na pastę (reklamowy patent Marco Pierre'a White'a). Sznycle posmaruj pastą i odstaw na 10 minut. Następnie przerzuć je na rozgrzaną patelnię grillową i smaż po 4 minuty z obu stron (krócej w zależności od grubości). Ciepłe mięso pokrój w małe kawałki (albo po barbarzyńsku porwij).

2. Mango obierz, wytnij zdrewniały środek, a miękki miąższ pokrój. Z połówki granatu wyciągnij ziarenka. Jeśli jest bardzo dojrzały wystarczy popukać w skorupkę i samo wypadnie. Ser pokrój w plasterki. Wszystkie składniki delikatnie przemieszaj. Dodaj mięso.

3. Przygotuj dressing: do słoiczka wlej miód, sok z połowy cytryny, kilka kropel octu i oliwę, dodaj odrobinę soli (proporcje zależą od preferencji- ja lubię słodki dressing, więc daję więcej miodu). Zakręć pokrywkę i wymieszaj. Polej sosem przed podaniem.

sobota, 10 grudnia 2011

Najlepszy sos barbeque i żeberka.


Natalii nie karmią za dobrze w tej Dąbrowie. Dobrze, że ma mnie :-)

Sweetlordbabyjesus, pomyślałam próbując tego sosu. Nie wiem, czy kiedykolwiek jadłam lepszy. A jestem fanką sosu BBQ więc z niejednego słoika/ butelki go jadłam. Dobry sos BBQ jest słodkawy, ale lekko kwaśny. Z wyczuwalnym miodem i nutą grillowego dymu. Nie jest łatwo go zrobić. Nie może być zbyt ostry, ani mdły. Musi mieć milion warstw smaku, które wyczuwa się po kolei. I dlatego zawsze mnie przerażała wizja robienia go samodzielnie. Ale że dostępne w PL sosy nijak się mają do tych, w których zakochałam się w US, to musiałam sama pokombinować. Za bazę wzięłam przepis niezawodnej Iny Garten (I <3 INA!) i trochę go zmodyfikowałam. Oryginał napotkałam na swojej drodze kilka lat temy oglądając Barefoot Contessa  na Food Network. Ale wtedy ilość składników mnie przerażała. Większość była totalnie egzotyczna. A kiedy przyjechała Natalia i chciałam ją czymś ugościć, zajrzałam do lodówki i szafek i okazało się, że mam wszystko poza hoi-sin, więc myk do sklepu (hoi-sin robi Blue Dragon i chyba Tao-Tao) i do dzieła!



Najlepszy na świecie sos BBQ
przepis na 6 szkl


1 duża cebula
3 ząbki czosnku
1/2 szkl oleju
1 szkl przecieru pomidorowego
1 szkl octu jabłkowego
1 szkl miodu
1/2 szkl sosu Worcestershire (bez problemu kupisz w Tesco)
1 szkl musztardy Dijon
1/2 szkl sosu sojowego
1 szkl sosu hoi-sin
2 łyżki ciemnego cukru muscovado
2 łyżki chili
1 łyżka kuminu (ha! też mają w Tesco!)
1/2 łyżki słodkiej papryki w płatkach

1. Cebulę drobno posiekaj. Czosnek rozgnieć. W garnku z grubym dnem rozgrzej olej. Dodaj warzywa i smaż 15 minut na małym ogniu, aż cebula zacznie się rozpadać.

2. Dodaj pozostałe składniki. Gotuj 30 minut, bez przykrycia. Gotowy sos używaj jako marynatę do mięs albo dip.

Pieczone żeberka w sosie BBQ
3 porcje

1 kg żeberek wieprzowych
1,5 szkl sosu BBQ
woreczek do pieczenia

1. Żeberka potnij na porcje, po 3 kostki. Używając pędzelka spożywczego dokładnie "pomaluj" mięso sosem. Przełóż do plastikowego pojemnika lub zamykanego woreczka. Dolej 1/2 szkl sosu i potrząśnij tak, aby mięso było dkoładnie pokryte. Wstaw do lodówki na min. 3 godziny a najlepiej na całą noc/ albo dzień.
2. Żeberka wyjmij z lodówki na pół godziny przed pieczeniem, aby nabrały temperatury pokojowej. Piekarnik rozgrzej do 160 st C. Następnie wyjmij je z marynaty, obsmaż z każdej strony na patelni grillowej. Ciepłe mięso przełóż do woreczka do pieczenia albo brytfanny, podlej pozostałym sosem (ten od marynowania+ to co nie zostało wykorzystane, razem 1.5 szkl).
3. Piecz 60 minut w 160 st. C, aby żeberka były miękkie i soczyste. Podawaj z puree ziemniaczanym i sałatą albo inszą fasolką szparagową. Mniam!


piątek, 9 grudnia 2011

Sernik chałwowy



W fabryce sernika praca nadal wre. Na weekend przeniosłam wytwórnię do Kwidzyna i zafundowałam mojej rodzinie (sto lat, Mamo!) niesamowity deser. Mocnochałwowy, ciężki, kremowy ale z kawałkami chałwy, które fajnie chrupały. Doskonały. Tylko na prawdę bardzo, bardzo ciężki. Moja, w zasadzie młoda i średnio doświadczona przez życie, wątroba miała pewne obiekcje jak zjadłam dwa kawałki. Ale jak się zachowa umiar, też może być przyjemnie. I ta polewa z chałwy i kremówki! Kaloryczna poezja!

Niestety ciasto wymaga cierpliwości zarówno w kwestii pieczenia, jak i konsumowania, bo musi się schłodzić przez noc, żeby nabrać odpowiedniej konsystencji. Ale warto, warto, warto. Tylko na wagę potem stawać nie warto :-) Albo trzeba biegusiem na pilates czy inszą zumbę. Albo biegusiem do kuchni po kolejny kawałek. Jak ktoś ma ultraduży dom, to taka przebieżka może coś dać (czyt. jak ktoś jest Krystle i mieszka w Dynastiowej willi).

 


Sernik z chałwą i polewą chałwową
tortownica 25 cm

wszystkie składniki w temperaturze pokojowej

250 g ciasteczek np. digestive albo śmietankowych markizów
70 g masła rozpuszczonego
łyżka miodu
1 kg mielonego twarogu (np. z Biedronki albo President)
1 szkl cukru
4 jajka
125 ml gęstej śmietany (ja zakochałam się w Danone 22%)
3  czubate łyżki mąki ziemniaczanej
500 g dobrej chałwy
125 ml śmietany kremówki


1. Piekarnik rozgrzej do 180 st C. Tortownica musi być superszczelna, bo ciasto jest rzadkie, więc może wypłynąć. Na wszelki wypadek warto owinąć ją folią aluminiową z zewnątrz. Ciastka pokrusz albo zmiksuj blenderem. Dodaj miód i stopniowo dodawaj masło, miksując ciastka. Powinny mieć konsystencję mokrego piasku. Jeśli używasz markizów, zmniejsz ilość masła. Powstałym ciastem wyklej spód tortownicy. Możesz też wykleić boki. Tortownicę wstaw do lodówki.

2. Na wolnych obrotach zmiksuj twaróg i cukier. Stopniowo dodawaj jajka. Następnie dodaj mąkę i śmietanę i miksuj chwilę. Na koniec dodaj 350 g chałwy pokrojonej w dużą kostkę (chałwa będzie się rozpuszczać podczas pieczenia, więc jeśli będzie zbyt drobno pokrojona, w ogóle nie będzie wyczuwalna) i wymieszaj.

3. Ciasto wylej na herbatnikowy spód. Wierzch przykryj folią aluminiową. Piecz 30 minut na dolnej grzałce. Następnie zmniejsz temperaturę do 160 st C i piecz kolejne 45 minut. Kiedy boki ciasta będą ścięte, a środek płynny zdejmij folię i piecz na obu grzałkach 10 minut. Nie przejmuj się jeśli ciasto będzie lekko galaretowate- problem zniknie podczas chłodzenia. Wyłącz piekarnik, uchyl drzwiczki i zostaw ciasto na pół godziny. Po tym czasie wyjmij z piekarnika, poczekaj aż ostygnie.

4. Kremówkę zagotuj. Dodaj pokruszoną chałwę i wymieszaj na gładką polewę. Podgrzewaj chwilę. Gdy polewa zacznie gęstnieć zdejmij z ognia i polej nią chłodny sernik. Całość wstaw na noc do lodówki.