Wzięło mnie dzisiaj na smaki dzieciństwa. Kiedy byłam mała uwielbiałam wszelkiego rodzaju placuszki, racuchy i inne cuda z owocami. Moja mama robiła najgenialniejsze placki z jabłkami na świecie. Wszyscy znamy tę "potrawę"-kawałki jabłek w cieście naleśnikowym. Świetnie sprawdzą się na śniadanie, jako przekąska czy obiad. Można je jeść na ciepło, na zimno, z bitą śmietaną albo cukrem pudrem. Albo bez niczego. Wprost z patelni (to mój sposób podawania- prosto do buzi). A że piątek to idealny dzień na łatwy obiad bez mięsa- kupiłam dwa jabłka i zrobiłam z nich placuszki. A właściwie placuchy, bo wyszły bardzo duże.
Placuszki z jabłkami
2 duże jabłka
1,5 szkl mąki
1 jajko
3/4 szkl mleka
3 łyżki cukru
1 łyżka ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki cynamonu (u mnie nie było, bo nie przepadam)
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia (można pominąć)
Wszystkie składniki poza jabłkami dokładnie ubijałam mikserem. Masa była gładka i gęsta. Jabłka obrałam, wycięłam środki i pokroiłam na małe kawałki (mniejsze= lepsze, bo placuszki są cieńsze i lepiej wysmażone) a potem wymieszałam dokładnie z ciastem naleśnikowym. I na rozgrzaną patelnię. Ciasto nakładaj łyżką. Po jednej na placek. Zamiast oleju użyłam sprayu do smażenia, wystarczyło spryskać patelnię na początku, potem już nie musiałam. Dzięki temu placki były bez tłuszczu. Jeśli używacie oleju, to oszczędnie, bo ciasto wypije tyle, ile nalejecie, a tłuste placki zdecydowanie nie przypominają maminych, tylko takie ze stołówki. Na raz, na zwykłej patelni (28 cm) mieszczą się 3 duże placki. Z porcji wychodzi 8.
Jutro jadę do Torunia. Wracam w niedzielę. Mam nadzieję, że razem ze mną wrócą nowe zdjęcia i pomysły. Na weekend zaplanowałam coś hinduskiego. Chcecie?
Mi z dzieciństwem kojarzą się raczej racuchy drożdżowe z jabłkami - grube i puszyste. Na proszku z jabłkami robiłam tylko owsiane, przepis można znaleźć na moim blogu. Smażyłam raz jabłka w cieście naleśnikowym (bo tak lubi moja Mama), ale zwykłym, bez proszku. Naleśniki to coś, co kocham bezgranicznie. Nigdy ich dość. Na pewno wypróbuje kiedyś Twoje.
OdpowiedzUsuńJak zrobisz brownie, daj znać, jak się udało. A jutro zapraszam na czekoladowy sernik :)