TGIF! (Thank God it's FRIDAY!)
Jutro u mnie mały sabat czarownic. Przychodzą Ewa i Marta. W planach mamy butter chicken, sangrię i muffiny, a oprócz tego Seks w Wielkim Mieście i używanie na facetach ze wszystkich stron świata. Żeby jutro uniknąć biegania jak poparzona "między kuchnią a salonem" postanowiłam upiec muffiny już dzisiaj. Pomysłów miałam mnóstwo. Stanęło na tych z nutellą, według przepisu z bloga Moje Wypieki. Recepturę lekko zmodyfikowałam.
Babeczki z nutellą
przepis na 12 babeczek
120 g miękkiego masła
4 łyżki śmietany kremówki
3/4 szkl cukru
3 jajka (temperatura pokojowa)
250 g mąki (ja dałam pół na pół- tortową i pełnoziarnistą)
2 łyżki ekstraktu waniliowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 czubate łyżki nutelli (w temperaturze pokojowej, żeby łatwiej połączyć z masą)
Masło ubiłam mikserem, dodałam kremówkę i stopniowo cukier. Następnie ciągle miksując dodawałam po jednym jajku. Mąkę wymieszałam z proszkiem i dodawałam po trochu do masy. Na koniec ekstrakt waniliowy. Potem czas na nutellę. 3 łyżki dodałam prosto do masy, wymieszałam delikatnie. Chodzi o to, aby powstało czarno-białe ciasto, więc nie mieszajcie zbyt dokładnie. Łyżką do lodów wypełniłam po brzegi 12 foremek na babeczki. Piekłam ok 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni. Dobrze jest na pierwsze 9 minut dać tylko na dolną grzałkę, potem przełączyć na obie- babeczki wyrosną i nie spalą się z góry.
Zawsze jak robię muffiny mam tremę. Bo nigdy nie wiem kiedy opadną. Tym razem chyba mój piekarnik wyczuł, że trzeba się spisać, bo ciastka idą na bloga i wypiekł jak należy. Nic nie opadło. Pytanie brzmi, czy jakieś muffiny zostaną na jutro, czy może akcja "bieganie jak poparzona" jest nieunikniona i jutro będę musiała piec drugą blachę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz