poniedziałek, 25 lipca 2011

Tort czekoladowo-orzechowy.

Zdjęcie nieostre, jak to u mnie w pośpiechu bywa.


Ok, ostatnio byłam trochę MIA. Jak zwykle gdzieś trzeba było jechać, coś zobaczyć coś zrobić. Tym razem wezwał Kwidzyn, a raczej moja chora psina. W piątek okazało się, że zaniemogła, osowiała jest, na spacer wychodzić nie chce i (cytuję moją mojego słynącego z wrażliwości ojca): "To kwestia dni". Zameldowałam się u psiego łóżka w piątek wieczorem by odkryć, że właściwie wszystko jest ok. A w sobotę to już w ogóle było super. Ochota na spacery wróciła. Więc kiedy o 4.30 zakradłam się cichcem do domu pies uznał, że czas na spacerek. Fakt, że nadal żyję zawdzięczam chyba tylko mojemu wrodzonemu szczęściu, co to milion razy większe od rozumku jest. Oczywiście wróciłam z postanowieniem, że już nigdy więcej, że za żadne skarby, etc.

A zanim była akcja pies, to była akcja urodziny Natalii i pieczenie tortu. Niestety nie miał malin i świeczek, bo żadnej z tychże nie uświadczysz w moim osiedlowym sklepie, a osławiony bazarek na Wiatraku był już zamknięty. Tort jest megaciężki, megaczekoladowy, może odrobinę zbyt mało słodki. I następnym razem dodam orzechy włoskie, albo migdały bo laskowe dały jakiś taki ziemisty posmak. Robi się szybko, nie opada i chyba faktycznie lepszy byłby z malinami, ale cóż...


Mocnoczekoladowy tort orzechowy
tortownica 25 cm

200 g zmielonych orzechów laskowych (ale polecam włoskie)
200 g gorzkiej czekolady (albo 100 g gorzkiej i 100 g mlecznej, żeby było bardziej słodko)
200 g masła
170 g cukru
4 jajka

Polewa:
100 g gorzkiej czekolady
2 łyżki masła

Czekoladę i masło rozpuść w kąpieli wodnej. Żółtka zmiksuj z cukrem, na białą masę. Stopniowo dodawaj przestudzoną masę czekoladową, ciągle miksuj. Dodaj zmielone orzechy.
Białka ubij na sztywną pianę i delikatnie wymieszaj z masą czekoladową. Przelej do wyłożonej pergaminem tortownicy i piecz 45 minut w 170 stopniach. Gotowe ciasto ma konsystencję brownie: wypieczone na brzegach i jędrne na środku. Nie martw się jeśli lekko opadnie. Studź je w uchylonym piekarniku, następnie polej polewą przygotowaną z rozpuszczonej czekolady z masłem. Podawaj ze świeżymi owocami- nadadzą ciastu trochę lekkości.

5 komentarzy:

  1. Przez Ciebie wygrzebałam z szafek resztki (ojej, to było jakieś 100g...;) marcepana w czekoladzie i jem, czytając i patrząc na zdjęcie (co tam, że nieostre, jego tajemnicza moc działa!).
    Możesz czuć się winna.

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Już się bałam, że straciłam moc sprowadzania ludzi na złą drogę, ale jak widać, nadal działa! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kisiel, jaki on nieostry! Mysle, ze cala czekoladowosc smakow zostala tu wyostrzona ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Olusia, gdzie się podziałaś??? Co ja mam czytać w robo??? Gotuj i pisz!!!!!!!!
    To polecenie (prawie) służbowe:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam wszystkich co muszą pracować, zamiast czytać mój blog. Aparat nadal popsuty, a do naprawiacza jakoś nie po drodze. Ale obiecuje, ze naprawie. Póki co-- mogę pisać bez zdjęć.

    OdpowiedzUsuń